Już miesiąc tak leży. Prywatny lekarz powiedział że trzeba czekać. Łatwo mówić. Tęsknię za nim. Całe dnie do niego mówię ale to nie ma sensu. Nie pomaga a ja wyglądam na wariatke. Powiedziałam mu już chyba wszystkie swoje tajemnice.
To takie dziwne, że wciąż tu jestem. Ale nie umiem tak po prostu wyjść i uciec.
Przecież było dobrze, zmieniał się.
- Chloeeeeeee ! - Tomlinson mnie wola.
-Nie zrobi ci dobrze. Spadaj erotyczna świnio! - a ten to już jest porażka ewolucji.
Nie ma dnia, abyśmy się nie klocili. Potem jakoś i tak gadamy, ale z nim jest ciężko.
- Nawet loda? Trzymaj -podaje mi zakupy.
A to jest rozdział 13 jakby co
- Możesz pomarzyć.
- Wiem, nie mam na imię Harry i nie nazywam się Styles. O właśnie. Spróbuj, to może się obudzi.
- Louis! - rzucam w niego pomarańcza.
Uśmiecha się do mnie idiotycznie i idzie denerwować Emily. Ostatnio oberwał patelnią. Poważnie. Od tego momentu jest jeszcze głupszy.
Zrezygnowana idę na górę. Wchodzę do pokoju hazzy i otwieram okno by przewietrzyć
- Głowa mnie boli - słyszę. - Wciąż go nie zabiłaś ?
- jakoś daje ra.. Harry! - odwracam się.
Mężczyzna ma zamknięte oczy, ale lekko się uśmiecha.
Przygryzam mocno wargę i powoli podchodzę do łóżka.
- jak się czujesz? Zawołać lekarza?
- Jest dobrze. Od dzisiaj zabieram z tego domu wszystko co ostre.
- Louisa. - śmieje się siadając ostrożnie na krawędzi.
Otwiera oczy i wciąż się uśmiechając na mnie patrzy. - Wiesz...Fajnie, że wciąż tu jesteś. Słyszałem każde Twoje słowo.
- Chyba przesadzasz.
- Pamiętam tylko to co chciałem. - bawi się moimi palcami. - Czemu nie uciekłaś?
- Nie chciałam..
- Dlaczego? - całuje moją dłoń.
- Po prostu. Chciałam zobaczyć jak otwierasz oczy.
- A jak już to zrobiłem to odejdzie sz?
- A pozwolił byś mi?
- Zapewne nie.
-Więc widzisz
- Chloeeeeeee - do środka wchodzi Louis.
-O Boże..
- Dobra, daj jej już spokój - mówi biorąc mnie w ramiona.
-Właśnie zboczuchu.
- O zmartwychwstałeś. Możemy już się jej pozbyć ,
Harry patrzy na niego i ten bez słowa wychodzi ku mojemu szczęściu.
Przytula mnie jeszcze przez chwilę, po czym wstaje.
- Ty chyba tak nie możesz.
- Przecież nim nie jest..
- Tak długo leżałeś..
- Dziękuję - mówi i znika w łazience obolały.
Sama Zrezygnowana kładę się na łóżku. Potem zmieniam mu pościel na świeżą. Gdy wraca jest odświeżony i ubrany. Bierze mnie za rękę i powoli schodzimy na dół.
Daje mu coś do jedzenia a dla siebie robię kawę. Emily chodzi i ciągle pyta czy mu czegoś nie trzeba.
- Weź sobie wolne - mówi.
- Na pewno?
- Na pewno. Poradzimy sobie.
- Skoro tak..
- Chwila - mężczyzna znika w salonie, a wraca z kopertą. Wręcza Emily.
Kobieta żegna się i wychodzi.
- A ty masz opierdol - pochyla się w moją stronę.
-Za co? - ledwo się obudził do cholery.
- Więcej się nie Będziesz kaleczyć. Możesz mnie, ale nie siebie.
- Chyba coś ci się.. - śmieje się z niego.
- Słyszałem. Poza tym możemy sprawdzić.
- Proszę - pokazuje mu ręce.
- Skoro drapałaś się rękoma to nie mogły być to ręce prawda? Ja powiedziałem juz. Mnie tak. Siebie nie.
- Nie wiem o czym mówisz - wstaje i postanawiam się ewakuować.
- Kochanie -przyciąga mnie jedną ręką. - Nie zamierzam juz na ten temat dyskutować. - całuje mnie w nos. - Ale masz tego nie robić.
- Co chcesz robić?
- Muszę jechać do firmy...
-Okay, dobrze. - kiwam głową i uwalniam się spod jego ramienia.
~*~
Siedzę na białej wygodnej sofie. Obok mnie stoją torby z zakupami. Bawię się nowym zegarkiem. Harry wchodzi do biura oglądając się przez ramię na Nialla z którym rozmawia. Wrócił do pracy, więc wszystko jest uporządkowane.
Zauważa mnie i się uśmiecha w moją stronę.
- Dobra, poradzisz sobie. Dzięki Niall - mówi i blondyn wychodzi. - Witaj panno Grace.
- Cześć - zdejmuje nogę z nogi wstając.
- Chodź - przyciąga mnie i całuje.
Oddaje pocałunek łapiąc równowagę.
- Widzę, że zakupy się udały. Cieszę się.
- Tak, kupiłam to i owo.
- Pójdziemy jutro na kolację, bo dzisiaj mam akcję.
- Jasne - mruczę.
- Co taka mina? - unosi mój podbródek.
Wzruszam ramionami starając się wyglądać na jeszcze bardziej pokrzywdzoną.
- Nie lubię jak jesteś smutna - bawi się moimi włosami. Lubię to.
- Nie lubię jak chodzisz na akcje.
- A, w tym problem.
Ponownie wzruszam ramionami wydymając dolną wargę.
- Dobra, już dobra. zostanę. Wracamy?
- Tak - uśmiecham się. Biorę zakupy i wracamy do domu.
Harry idzie do kuchni. Tym razem to on przygotowuje nam obiad. Cały czas czymś mi się odwdzięcza.
Jemy zrobioną przez niego zapiekankę rozmawiając o dniu.
- Mała, a co z twoją mamą?
- Gdzieś tam jest.
- Gdzieś tam?
-Nie znam jej. Podobno przyniosła mnie do ojca i puff.
- Rozumiem - idziemy do salonu.
-Harry?
- Tak?
- A co z twoją rodziną?
Czuję jak ramię, którym mnie obejmuje bardzo się napina. Nie odpowiada.
Louis mówił żebym nie pytała, ale ja chcę wiedzieć.
- Harry?
- Nie ważne.
- Och, no dobrze..
Całuje mnie we włosy, mocno trzymając.
- Pójdę się położyć - Jest 6 ale jakoś ode chciało mi się z nim siedzieć. Z trudem wyswobadzam się i idę w stronę schodów - Idź na akcje jeśli chcesz.
Nie odpowiada mi.
~Harry~
Zegarek wskazuje już drugą w nocy. Nie umiem ruszyć się z miejsca. Po prostu wszystkie wspomnienia mnie zblokowały.
Obracam się po raz kolejny na drugi bok.
Już mam dość. Jak zamknę oczy to dobrze wiem, ze dopadną mnie koszmary. Wiedziałem, bo rano budzę się z krzykiem.
Siadam i widzę w drzwiach przestraszoną Chloe.
Patrzę na nią, próbując złapać oddech.
- wszystko w porządku?
- Nie..
- krzyczałeś.
Opadam na poduszki zaciskając ręce na kołdrze. Słyszę że brunetka opuszcza pokój i zamyka drzwi. Schodzę dopiero po godzinie. W kuchni od razu ją przytulam.
- lepiej?
- Nie. Trochę. A między nami jest dobrze ?
- A jak ma być?
- Chciałbym, żeby było Okay. - wtulam się w jej włosy.
- przeszkadzasz mi.
- Więc mogę pomóc.
- Po prostu usiądź.
Tak robię. Obserwuję ją opierając podbródek na rękach.
Po chwili podaje śniadanie i razem jemy.
super rozdział!! :3
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńsuper, chociaż nadal nie rozumiem co przytrafiło się Harremu. No nic :) czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuńprzeciez on dostał kulą na akcji.
UsuńŚwietny choć czasem nie ogarniam tych rozdziałów a nie mam nawyku żeby czytać cos dwa razy wiec wszystko jakoś muszę sobie po układać:)
OdpowiedzUsuńTylko tak dalej i dużo weny:)
<3
OdpowiedzUsuń