niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 14

Brunetka leży na łóżku, a ja napieram na jej usta. Śmieje się oplatając mój kark rękoma.
Odrywam się na chwilę. Patrząc w jej usta, ciągnę zębami za jej wargę. Uśmiecha się i zaplątuje palce w moje włosy.
- Moja słodka - Przesuwam ustami po jej szyi.
Słyszę jej śmiech wywołany tą pieszczotą.
Moje ręce przesuwają się po jej biodrach. Zostawiam ślad na jej skórze i schodzę na obojczyk.
- Łaskoczesz.
- Wiem - mruczę i wsuwam ręce pod jej bluzkę. Znów wracam do warg dziewczyny.
Czuje pod palcami jej gładką skórę. Przewracam się na plecy i Sadzam ją na sobie . Ta od razu pochyla się w poszukiwaniu moich warg. Wdzieram się językiem do jej ust. Ręce dalej mam pod jej bluzką. Nasze języki tańczą gdy dziewczyna układa dłonie na moich policzkach.
- Jesteś idealna - oddycham dość szybko.
- Wcale nie Harry..
- Jesteś. Każda twoja wada i zaleta tworzą ideał.
- kochany jesteś - znowu mnie całuje
Oddając pocałunki, pozbywam jej górnej części Ubrania.
Kremowa bluzka ląduje na podłodze obok łóżka. Chloe przerzuca włosy na prawe ramię i zaczyna pieścić ustami moją szyję.
Zagryzam wargę błądzą rękoma po jej plecach. Moje palce napotykają zapięcie od stanika. Dość łatwo sobie z tym radze.
Brunetka przytrzymuje biustonosz jedną ręką drugą nadal gładząc mój policzek
Patrzę w jej oczy uśmiechając się. Jest piękna.
- Idę pod prysznic.. - całuje mnie jeszcze raz.
- No nie zostawiaj mnie w takim stanie.
- Przepraszam.. - prostuje się na mnie.
- Tak, to twoja wina.
- zapędziłam się.
- Zdecydowanie nie.
- Sam widzisz.
- Eh no jak musisz to Idź.
- Nie smutaj - całuje mnie i schodzi ze mnie.
Wzdycham zrezygnowany. Co poradzę, że ją pragnę.
Wchodzi do mojej łazienki i tyle ją widziałem. Nie ma dziewczyna litości. Ściągam koszulkę i spodnie.  Od Dzisiaj śpi ze mną.
Słyszę szum wody i ciche mruczenie brunetki. nie chce wiedzieć Co ona tam robi.
- Harry szampon!
Wchodzę do łazienki. Widzę jej cień za zasłoną.
 - Tu jest tylko męski szampon.
- Ojej - mówię i śmiejąc się idę do jej łazienki. Biorę co chce. Odsuwam drzwi prysznica i podaję jej szampon.
- Ej! - ochlapuje mnie i szybko bierze butelkę.
- Ciało masz ładne. - mruczę.
- Zamknij się - zasłania drzwi jak najszybciej.
- A ręcznik ci podać ?
- Idź, albo zrobię ci takie świństwo że się nie opamiętasz.
- Eh - wychodzę.
Chloe wychodzi jakieś dwadzieścia minut później.
- Spisz ze mną - mówię
- Co? Czemu tak?
- Jesteśmy razem.
- Ale.. No dobrze
Przyciągam ją i kładę obok siebie. Tak zasypia my.
Budzę się pierwszy. Chloe leży praktycznie cała na mnie. Fajne uczucie mieć ją tak blisko.  Mruczy coś i poprawia się się na moim torsie
Całuję ją we włosy. Mam tylko nadzieję, że ona się nie zakocha.
- Mmm.. Co?
- Nic.
- wygodny jesteś.. - wdrapuje się wyżej.
Śmieję się obejmując ją.
Dziewczyna całuje mnie za uchem i chowa twarz w zagłębieniu szyi.
- Takie poranki lubię.
- Tak? - Słyszę jej zaspany głos.
- I to bardzo.
- A wiesz co sprawi że będzie jeszcze lepiej?
- No słucham.
- Jak przestaniesz gadać.
Zaczynam się znów śmiać. Odgarniam włosy z jej czoła. Uśmiecha się do mnie i całuje.
Oddaję pocałunek bardzo zachłannie.
Czuje jej dłonie badające moją klatkę.
- Znów mnie rozpalisz i zostawisz?
- Nie... ale nie patrzysz pod kołdrę.
- A co jest pod kołdrą?
- Ja głupku.
- Tyle to wiem.
- Właśnie.. - znów mnie całuje.
Przekręcam nas i jestem nad nią. Całuję jej szyję i dekolt. Chloe przenosi swoje ręce nad głowę i mruczy cicho. Schodzę niżej. Podsuwam jej koszulkę. Pomaga mi się jej pozbyć i rzuca gdzieś na bok. Mój język zatacza kółka wokół jej pępka.
Czuje palce brunetki w swoich włosach. Składam jeszcze kilka pocałunków i zębami ściągam jej bieliznę.
- Harry nie! - odtrąca mnie.
- i czego panikujesz?
- Miałeś nie patrzeć na dół.
- Widziałem te blizny, więc nie masz się czego bać - całuję jej kolano.
Zrezygnowana opada na poduszki i wypuszcza głośno powietrze. Dochodzę do jej stóp. Zginam prawą nogę dziewczyny w kolanie. Chloe nie odzywa się co odbieram jako zgodę.
Odsuwam kołdrę. Naga ślicznie się prezentuje. Po raz pierwszy będę to robił w moim domu, w mojej sypialni, a nie w tam tym pokoju.
- No Przestań już..
- Cicho - całuję ją w usta.
Brunetka sięga rękami w dół i zsuwa moje bokserki.
Rzuca je gdzieś na ziemię. Sięgam ręką po pudełko z szafki. Zabezpieczam się i powoli w nią wchodzę.
- Mmm... - Chloe zagryza wargę i odchyla głowę w tył.
Staram się to robić naprawdę delikatnie, ale to normalne że ją będzie boleć. Na razie się nie ruszam. Musi się przyzwyczaić do rozpychania. Słyszę jej ciężki oddech.
Całuję jej szyję. Wszystko robię powoli. Ale ona jest taka ciasna…
- Harry.. - Słyszę
- Spokojnie.
Łapie mnie za kark i przyciąga do pocałunku. Od kiedy ja się zmieniłem w tak delikatnego człowieka…Wiem, że wciąż we mnie jest druga natura, a ona po prostu mi pomaga. Jest aniołem. Trzyma mnie w ryzach. Czuje jak nieznacznie wypycha biodra by zmusić do tego mnie. Zaczynam się w niej poruszać. Wolno, ale z czasem szybciej.
Słyszę jęki i westchnienia opuszczające jej usta.
Mamy swój rytm. Wręcz idealny.
- Harrrrry.. - jej ciało wygina się w łuk pod moim.
- Jeszcze trochę kochanie - wbijam się w nią mocniej.
Jej paznokcie wbijają się w moje plecy prawie że boleśnie.
Zamykam oczy, chowając twarz w jej szyi. Dochodzę . Klatka brunetki unosi się równie szybko co moja. Powoli się z niej wysuwam i kładę obok. Przyciągam dziewczynę.
Ta kładzie głowę na moim ramieniu. Słyszę jak jej oddech wraca do normy.
- W porządku? - pytam.
- W porządku,.
- Jesteś świetna,
- Dziękuję..
- To ja dziękuje. - całuję jej usta.
Oddaje pocałunek przez uśmiech.
 - Trzeba wstawać.
- Tak - powoli się ubieramy.
Zapinam koszulę i w garniturze schodzę na dół.
Chloe Już podaje śniadanie.
- Dzisiaj będzie przyjęcie tu w domu. Urodziny itd. Jako, że jestem życzliwy dla pracowników a oni dla mnie, Emily to zorganizuje.
- Masz urodziny?
- Jak co roku - mówię obojętnie.
Całuję ją w policzek, zabierając talerz.
- Nie wiedziałam. Najlepszego czy coś.. - mówi skrępowana.
- Haha, przestań. Po prostu bądź gotowa na 18.
- Okay.
Uśmiecham się do niej. Jemy nasze śniadanie, a ja odkładam talerze do zmywarki. Przed wyjściem, Chloe poprawia mój krawat.
Anioł a nie dziewczyna.
- Staraj się nikogo nie zabić - mówi na pożegnanie.
- Postaram się - muskam jej usta i wychodzę.
Wsiadam do auta i jadę do firmy.
Wchodzę przez obrotowe drzwi. Wyjmuję z kieszeni wejściówkę.  Mam dobry humor i nadzieje że żaden debil mi go nie zniszczy.
Zbyt idealny poranek. Idę do windy. Co chwila słyszę "Dzień dobry Panie Styles, wszystkiego najlepszego Panie Styles" Po prostu się uśmiecham. Tyle. Nie za bardzo lubię swoje urodziny. Bankiet jest z powodów czysto biznesowych.
Wchodzę do Sali konferencyjnej. Zarząd już czeka. Staję na brzegu stołu.
- Witam – poprawiam krawat ręką. – Chciałem wam przekazać, że kupiliśmy kolejną korporację.
Rozbrzmiewa się hałas i oklaski
- Tak, tez mi się to podoba.
Cały dzień jest głośno o zbliżającym się bankiecie który organizuje.
Ciekawe jak sobie tam radzą w domu. Siadam za biurkiem i podpisuję umowy.
Dużo ludzi przewija się przez moje biuro ale koduje co drugą z nich. W końcu wchodzi Louis. Odpycham się od biurka na fotelu i patrzę na niego. Kręci mi głowę ponad godzinę. Próbuje go ignorować ale w końcu nie wytrzymuje i wybucham śmiechem.
- Czy ty siebie słyszysz? - przyciskam pięść do ust.
- Co piąte słowo.
- Boże, Louis - wywracam oczami. - Mam prośbę. Nie denerwuj dzisiaj Chloe .
- Czemu nie? - robi smutną minę.
- Bo nie...
- Bo?
- Proszę.
- Tylko dlatego że masz urodziny.
- Och, dziękuję.
Wychodzi po chwili. Do końca nie dzieje się już nic ciekawego. Wracam do domu. Parkuję auto w garażu. Wszystko jest już gotowe i czeka tylko na gości. Opieram się o balustradę, patrząc jak schodzi Chloe. Jej długa, czerwona suknia spływa po schodach. Uśmiecham się.
- Już jesteś - zauważa mnie. Jej długie włosy są pofalowane i spięte na prawą stronę.
- Jestem. A ty zwalasz z nóg - wyciągam rękę.
- Nie chciałam żebyś musiał się wstydzić. - kładzie dłoń na mojej. W tak wysokich butach jest prawie równa mi.
- Nie będę się wstydzić. - Nie muszę się schylać , aby pocałować ją w usta.
- Nie Harry - kładzie drugą rękę na moich ustach.
- Dlaczego?- jęczę.
- Jestem pomalowana.
- To co? Nie rozmażę cię.
- Nie ufam twojemu testosteronowi - mówi udając poważną
- No tak, mój testosteron wyłamuje się z pod kontroli.
- Sam widzisz.
- Ale buziaka mi daj..
- Nie Harry. - wymija mnie i idzie do Emily.
- No co to ma być.
Punkt osiemnasta pojawiają się pierwsi goście. Witamy wszystkich z Chloe. Jest masa ludzi. Zepsute kobiety biorą dobie ją na cel plotek. Każę jej się niczym nie przejmować. W zasadzie to każdy ma biznes do mnie. Dostaje masę wartościowych podarunków. Stoję, obejmując Chloe od tyłu. James Blunt dla nas śpiewa.
Widzę że dziewczynie nad wyraz się podoba.
Całuję lekko jej szyję. Ta opiera się o mnie z uśmiechem na twarzy.
Mi też się to podoba. Świetne przyjęcie. Wszyscy bawią się do później pory. Gdy żegnam ostatnich gości Chloe łapie mnie za rękę i prowadzi na górę. Idę za nią, trochę nie wiedząc o co jej chodzi.
Posyła mi niewinny uśmiech i wprowadza do mojej sypialni.
- Co wymyśliłaś ?
Bez słowa sadza mnie na łóżku. Pochyla się i całuje tak że nawet nie zauważam jak moje ręce zostają skute futrzanymi kajdankami koloru granatowego.
- Kupiłam sobie swoje, bo nie lubię tamtego pokoju.
- Tak? Tylko wiesz, wydaję mi się ze to ja od tego jestem. No ale
- Ej. Psujesz wszystko..
- Dobra, już nic nie mowie.
Całuje mnie jeszcze raz i wychodzi do łazienki. Tak się zacząłem zastanawiać czy mi się jeszcze tam ten pokój przyda...
- jakaś starsza pani modliła się gdy kupowałam to wszystko - Słyszę zza drzwi.
- Tak bez wstydu?
- Jestem młoda i mam to w dupie. Zazdroszczą mi.
- Czego?
- Tego co będę z kimś robić.... poza tym sprzedawca był baaaardzo miły.
- Chloe! - Podnoszę głos.
- I przystojny.
- Wiesz, że jutro może stracić pracę?
- I chyba mu stanął gdy zapytałam co o tym sądzi - staje w drzwiach w stroju seksi pielęgniarki.
- Wow...-  tyle udaje mi się wydusić.
- fajne nie? - przechadza się trzymając w ustach termometr.
- Świetne. Tortury przez widok.
- Jemu też się podobało.
- Nie wkurwiaj mnie - zamykam oczy. Otwieram po kilku sekundach.
- Wiesz jak ciężko to założyć? - kładzie spódniczkę kończącą się na biodrach.
- Ale dobry efekt.
- Cieszę się że Ci się podoba. To które ty urodziny masz? Przepraszam miałeś wczoraj - patrzy na zegarek.
- Dwudzieste dziewiąte kochanie.
- wybaczysz mi że się spóźniłam? - siada na brzegu łóżka.
- Wybaczę. - obserwuję ja.
-Jest mi bardzo głupio. Twoje urodziny minęły.
- Tak? I tak się obwiniasz?
- Myhym..
- I co?
- I dlatego mam nadzieje że uda mi się to wynagrodzić. - całuje mnie krótko w usta i znowu znika.
Naprawdę jestem ciekaw co wymyśliła.
Wraca w stroju chyba.. Myszki Mickey? Oczywiście w wersji dla dorosłych.
- Jezus...- ciasno mi w spodniach.
- To zniszczyło moje dzieciństwo - śmieje się.
- Pięknie wyglądasz.
- Mam nawet uszy - pokazuje na opaskę. - Harry czemu nie patrzysz na moje uszy?
- Patrzę...- wzrok mam wbity w jej dekolt.
-I ogon - odwraca się i kręci tyłkiem przez co spada jej opaska co powoduje że Chloe się po nią schyla.
Zagryzam wargę. Jest taka seksowną.
- Już - zakłada ją na włosy. Kładzie dłonie na biodrach i przechyla głowę. - przystojny jesteś.
- Powiedziała seks bomba.
- A wiesz że to można odpiąć? Pokazywał mi jak..
- Chloe!
- Kurde jak on to robił..
- Jutro nie żyje.
- wkładał rękę tu i ciągnął.. - wystawia język w skupieniu.
Szlag mnie trafi. Przysięgam.
-No nie ważne. Kiedyś go tam spytam. Idziemy dalej misiu - stukając czarnymi szpilkami idzie do drzwi.
- No słucham.
- Czekaj, tylek mi się nie chce zmieścić..
- Haha...
- Zamknij się Harry!
- Przepraszam kotku
- A wiesz że oprócz wzroku masz też słuch?
- Tak wiem. Możesz przejść do rzeczy?
- Skoro chcesz.. - Słyszę z pomieszczenia obok jej jęki przez które wymawia moje imię.
- Chloe...Proszę Cię.
Wychodzi z łazienki w bieliźnie.
- Też wow..
- Fajnie jest być zbereźną.. - podchodzi do mnie powoli.
- Dziwnie Nie kontrolować.
- uwolnię cię co? - rozpina moje spodnie i je ściąga.
- Byłoby fajnie.
- Co byś zrobił gdybyś rozpięła kajdanki?
- Zaczął cię rozbierać.
- mówiłeś że Ci się podoba. - klęka nade mną mając kolana po obu moich stronach.
- Ale wole cię nagą - mruczę.
- Szkoda więc że nadal jesteś skuty.. - rysuje paznokciem po moim torsie.
- To to zmień.
- Za dobrze się bawię. - zahacza o bokserki.
- Ah tak…odwdzięczę się.
- Tak, tak.. - całuje mnie poruszając biodrami przy moich.
- Dobrze o tym wiesz.
- Mam ci wepchnąć język do gardła żebyś się zamknął?
- O to mi właśnie chodzi.
Uśmiecha się cwaniacko i ponawia pocałunek. Jest głębszy i dużo bardziej namiętny.
Taką ją lubię. Oddaję zachłannie pocałunek.
- mokro mi jak widzę twoje podniecenie.
- Moje podniecenie rośnie gdy tak mówisz.
- Jak? Jak mówię że działa na mnie twój widok? Że nie mogę spać po nocach?
- To chyba na odwrót.
- Nie rozumiem - całuje mój tors zostawiając masę malinek.
- Dobrze rozumiesz - oddycham szybciej.
- czuję cię przy brzuchu..
Unoszę lekko biodra. Bokserki tez są za ciasne.
- Ale nie tam jest twoje miejsce..
- Nie.
- Dalej jestem ubrana...
- Dalej jestem spięty.
- A może cię tak zostawię?
- Może . lepiej nie.
- A jak mnie powstrzymasz?
- Jak mnie uwolnisz to obiecuje, że nie zapomnisz tej nocy.
-To groźba czy obietnica?
- obietnica.
Patrzy na mnie i po chwili wyciąga ze stanika mały kluczyk. Nachyla się i odpina kajdanki. Gwałtownie się obracamy. Całuję jej szyję. Kładzie dłoń na moim karku i bawi włosami.
Jej bielizny dosłownie zrywam i rzucam pod drzwi.
- Byłaś ładna! - krzyczy za nią.
- Widzę piękniejszą - Wpijam się w jej usta.
Oddaje pocałunek od razu wypuszczając mój język.
Błądzę rękoma po jej ciele. Masuję jej piersi idealnie dopasowane do moich dłoni.
Wzdycha w moje wargi mieszając nasze oddechy. Zostawiam kolejną malinkę na jej szyi. Zabezpieczam się i w nią wchodzę.
Krzyczy przeciągle i wbija paznokcie w moje ramiona.
Tym razem tempo jest dość szybkie. Chloe porusza się dopasowując do mnie.
Całuję jej gorące usta. Ciągnę za wargę. Przyciąga moją głowę do swojej szyi. Teraz pieszczę ten fragment jej skóry.
Odchyla głowę z zadowoleniem a nogami obejmuje mnie w pasie.
Zmieniam lekko kąt zagłębienia się w nią. Obojgu nam jest dobrze.
Szczytuje tuż po niej.
Opadamy obok siebie zdyszani, Ale noc jest długa.
Gdy budzę się rano dostrzegam stopy Chloe, a jej głowę w nogach łóżka. Podobnie jak ja jest zaplątana w pościel. Uśmiecham się przyciągając. Mała może być trochę obolała.
Po podłodze walają się nasze ubrania. Powoli się Podnoszę. Idę pod prysznic. Mam bardzo dobry humor i nie wiem czy wybiorę się dziś do firmy.
Chcę spędzić dzień z Chloe. Po długim prysznicu wracam do sypialni gdzie brunetka już nie śpi.
- Hej kochanie - całuję ją w usta i Zapinam koszulę.
- Cześć.. - przeciera twarz.
- Głodna?
- O Boże nie.. - rzuca się na poduszki.
- Co nie?
- Nie ruszam się stąd.
- Przyniosę. - wiedziałem, że będzie obolała. Zapinam spinki od mankietów i
Schodzę na dół. Wraz z Emily przygotowuję śniadanie. Wszystko gotowe na tacy niosę dziewczynie.
Patrzę jak je i to mnie cieszy.
- Ja tu zostaję..
- Nie każę wstawać.
- Ty kiedy wychodzisz? - poprawia prześcieradło przy klatce piersiowej.
- Nie wychodzę - uśmiecham się.
-O, fajnie.
- Spędzimy dzień razem - odgarniam włosy z  jej twarzy.
- Dzięki - dosięga moich ust.
Słodko smakują kawą. Wplatam palce w jej włosy i przyciągam ją bliżej.
Ta podnosi się na kolanach ułatwiając mi całowanie jej.
Przesuwam ręce na jej nagie biodra. Zaciskam na nich palce. Mój język walczy z jej.
Czuję jak się uśmiecha przez pocałunek. Powoli kładę ją na łóżku i zwisam nad dziewczyną.
- Nawet dzisiaj koszula?
- Ja bez koszuli? Jak rycerz bez zbroi.
- Oj tam..
Zamykam jej usta kolejnym namiętnym pocałunkiem. Oddaje każdy z nich. Jej palce zakręcają moje włosy. Rękę zsuwam na jej plecy, a później pupę. Dalej się nie odrywam od dziewczyny. Brunetka zwalnia pocałunek i odsuwa się przy braku powietrza.
- Cudowna jesteś - mruczę przy jej szyi.
- Ty też.
- Daleko mi do tego.
- Ja uważam że jesteś.
- I przestałaś mnie nienawidzić? - rysuję palcami kółka na jej biodrze.
- No powiedzmy.
- To bardzo się cieszę panno Grace.
- Ja też - jeszcze raz muska moje usta.
- Co chcesz dzisiaj robić?
- Nic wymagającego ruchu.
- Och, no dobrze.
- To twoja wina.
- Wiem skarbie - całuję jej ramię.
Oboje jesteśmy kompletnie ubrani i oglądamy jakiś film.

~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~~~
Więcej komentarzy szybciej rozdział. Proszę, wyrażajcie wasze opinie. My dla Was szykujemy już następne opowiadanie z Karoliną. Zabieram się za zwiastun, a WY KOMENTOWAĆ LENIUCHY.

~Dziękuję za świetne spotkanie w Jarosławcu, mimo pogody :D

20 komentarzy:

  1. Super rozdział! Taki długaśnyyyyy!!! Wreszcie się naczytałam. I pytanie. O kim jest opowiadanie??
    Zapraszam dob mnie marked-fanfiction.blogspot.com licze na twój komentarz

    /k.styles

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam <3 najlepszy moment ,, Jej bielizny dosłownie zrywam i rzucam pod drzwi.
    - Byłaś ładna! - krzyczy za nią." hahahahaha, boski <3 kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentuję, bikoz jestem leniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. I się zaczyna nasza Chloe w końcu się przemogła i uległa Hazzie. Oni będą mega szczęśliwi a Harry chyba się powoli otwiera j zakochuje w niej tak jak ona w nim. To wszystko jest takie słodkie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mrał! Jakie cudeńko <3
    Czekam na nexta :D
    Buziaki :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne :) czekam na next :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, kocham! ♥
    /M.

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG zajebisty był ten rozdział, z niecierpliwością czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny <3 więcej takich scenek :3 xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że w przyszłym roku to powtórzony :) Tylko oby była pogoda, bo nie chcę znowu być mokra xD

    OdpowiedzUsuń