Przez pół godziny opieprzam całą czwórkę. Już mi się gardło zdarło. Mam ich dość. Jak można być aż takim debilem i nie wykonać prostego planu? A, B i C. Ale nie. Po co słuchać. Co mnie kurwa obchodzi że coś jest trudne?! Płace im tyle że trudne też ma być dla nich łatwe.
Siedzę na krześle w firmie i stukam palcami o blat. Dobrze, że konferencyjna to pomieszczenie dźwiękoszczelne. Zrezygnowany po chwili kończę spotkanie mając ich wszystkich dość Opuszczają salę. Odchylam się do tyłu, gdy słyszę ze ktoś wchodzi.
- Tomlinson zejdź mi z oczu.
- Mam nowe plany.
- A ja mam ochotę cię zabić, wiec...- wpatruję się morderczym wzrokiem w bruneta.
- No co ty chcesz? Liam jutro odbiera ładunki.
- Ale to jutro miało być wczoraj! - krzyczę. Nie, ja po prostu jutro nie będę mógł mówić.
- Spokojnie stary. Na sobotę będziemy gotowi do akcji, jak było planowane.
- Do której soboty? Za miesiąc czy Kurwa za dwa? Dawaj te plany - walę otwartą dłonią w blat.
-Masz - rzuca mi je przez długi stół.
Biorę je do rąk i przeglądam.
- Nie wierzę, że ty to wymyśliłeś.
- Nie ja. Zdobyłem.
- Za mądre dla ciebie. Dobra. To teraz tłumacz skąd, jak i gdzie.
I tak kolejne dwie godziny spędzam w tej sali.
Wychodzimy razem z pomieszczenia. Podchodzę do biurka sekretarki i Pochylam się nad nią. Serio? Ma atak serca?
- Panie Styles.. - Prawie dochodzi mówiąc to.
- Victoria - Pochylam się jeszcze bardziej.
- Słucham?
- Kawa. A jak zrobisz mi kawę to będziesz mogła wcześniej wyjść. Ładna sukienka.
-Tak oczywiście. - jej klatka szybko się porusza
Dotykam palcem jej podbródka i prostuję się. Wolnym krokiem z ręką w kieszeni, idę do swojego gabinetu. Jest cały przeszklony. Staję przy oknie i patrzę na piękny widok Nowego Jorku. Uwielbiam to miasto. A możliwości jakie tu mam , pieniądze, wpływy tylko to potęgują. Ja mam wszystko. Prawie każdy ten budynek jest mój. O tam ten tam też. Uśmiecham się.
Przenoszę wzrok na kasyno, którego plany dziś dostałem.
Cholera...Jak ja pootwieram te wszystkie blokady. Siadam z westchnieniem na krześle. Coś wymyślę...
Zawsze wcześniej czy później osiągam swój cel.
- Victoria! - krzyczę po pięciu minutach.
- Tak - blondynka momentalnie pojawia się w drzwiach.
- Kawa.
- Tak panie Styles. Już przynoszę. Chwilka. - minutę później mam swoją kawę na biurku.
- Dziękuję - całuję jej dłoń.
- Nie ma za co - posyła mi szeroki uśmiech i opuszcza pomieszczenie.
Piję kawę, wpisując w komputer nazwę kasyna. Obok na biurku leży masa faktur i umów. Później, Później papiery. Wiem o tym miejscu i o jego właścicielu wszystko. Oprócz tych jebanych blokad.
Wiadomo, że od szefa ich nie wyciągnę. Musze znaleźć lepszy sposób. Wpatruję się w szarą ścianę przede mną. Słyszę rytm który sam wystukuje palcami.
Zwariuję. Za pięć minut Zwariuję. Wypuszczam powoli powietrze i przeczesuje palcami włosy. Firmę opuszczam dopiero wieczorem. Zakładam marynarkę i idę do auta.
Czarnym lamborghini dojeżdża do ogromnej parceli.
. Ogólnie dom jest piękny. Bardzo duży, umieszczony po środku wielkiej parceli. Spacer od drzwi do bramy zajmuje dobre dziesięć minut. Ogrodzenie jest mosiężne i bardzo wysokie. Sama brama imponuje wyglądem, ponieważ dopracowany jest każdy szczegół. Wjeżdżając na teren działki prowadzi aleja drzew na sam okrągły dziedziniec. Auto może objechać fontannę znajdującą się po środku i zatrzymać pod drzwiami wilii.
Ogromna drewniana powłoka ma dwa skrzydła, które otwiera się do wewnątrz. schody są od razu na pierwszym widoku. Białe, szerokie, prowadzące na samą górę. Balustrada jest w kolorze mahoniu. Klucze okłada się na malutki stolik, stojący obok szafy na ubrania wierzchnie. Po białych, duży kwadratowych płytkach można przejść do salonu z prawej strony. Nie przechodzi się przez drzwi, a przez drewniany łuk. Sofa w kształcie litery L, stoi naprzeciwko foteli. Meble są wykonane z drewna, a niektóre mają kolor beżowy. Ogromny telewizor robi wrażenie. Jest prawie jak w kinie. Oczywiście pianino również się tam znajduję. Jest ustawione na podeście ze schodkami.
Cofając się do holu i idąc w lewą stronę można dojść do drzwi wielkiej kuchni. Emily – kucharka z profesjonalnej restauracji, ma teraz swoje nowe imperium w postaci tego pomieszczenia. Wszystko jest tak nowoczesne, że zapiera dech w piersiach.
Na piętrze znajdują się sypialnie, łazienki, siłownia oraz sauna. W domu są dwa baseny. Jeden w ogrodzie, a drugi zabudowany przy garażu. Dom jest idealny.
Parkuję w garażu. Zmęczony wchodzę do domu. Marzę o prysznic. Rozpinam śnieżnobiałą koszule w drodze do łazienki.
Przewieszam ją przez balustradę schodów i wchodzę na górę. Mam wielki dom, a jest w nim tak pusto.
Stoję pod gorącym strumieniem ponad godzinę. Tego potrzebowałem. W bokserkach idę do sypialni. Deszcz uderza o parapet. Opadam na łóżko z westchnieniem. Coś wymyślę.
Powoli odpływam. Rzeczywiście w środku nocy budzę się. Jest burza, a mnie oświeca. Gość ma córkę. Z uśmiechem na ustach opadam ponownie na poduszki.
Czy ja nie jestem genialny? Tak, wiem. Zaraz rano wszystko zaczynam sprawdzać.
Wzywam Nialla do firmy.
- Co tam, co tam?
- Rozejrzysz się za córką szefa kasyna.
- Niby po co ci to?
- Pomysł i potem zadaj pytanie.
- Mam ją po prostu obserwować?
- Dokładnie.
- niech będzie.
- Dziękuję.
Zabiera kubek z kawą i wychodzi z mojego biura.
- Victoria - mruczę do mikrofonu. Jestem tak ogarnięty, że aż wcale.
- Słucham panie Styles.
- Co ja mam teraz?
- spotkanie z kierownikiem Parkerem proszę pana.
- Cholera...Dziękuję kochanie.
- Do usług panie Styles. - Jak ta kobieta jest łatwa w obsłudze.
Opieram się w fotelu. No i mam klucz. A ten klucz ma długie brązowe włosy, niebieskie oczy i dość ładny uśmiech - myślę, patrząc na zdjęcie. Jest przepustką do zdobycia kolejnego celu. Jaki ja mam dobry humor. Nic tego nie zepsuje.
Cały dzień mija mu szybko, a wieczorem dostaje raport od Horana.
Chcę zmienić bo była strasznie chaotyczna ale może to tylko w tym opowiadaniu
- No i jak? - pytam. - Mów wszystko.
- połowę dnia była w kasynie a później club. Nastolatka - wzrusza ramionami.
- Co za nuda.
- No w tym clubie to nudno nie było. Nawet ze mną tańczyła.
- Oj Niall. Masz swoje lata. - kręcę głową. - No nie ważne. Chodź za nią dalej.
- Ta jest. - śmieje się i rozłącza.
Odkładam telefon. Kurwa...Mam nadzieje, ze nie będzie zachowywała się jak dziecko.
Na pewno nie. Nie chce mi się z nią użerać.
Wychodzę z gabinetu. Jest dziewiętnasta, a Victoria dalej w pracy.
- Chodź mała. Idziemy.
- Jeszcze mam... - pokazuje na papiery.
- Powiedziałem cos.
- Dobrze panie Styles. - wstaje i wszystko gasi.
Pomagam jej ubrać płaszcz i wychodzimy z firmy. Prowadzę ją do swojego auta. Z zaskoczeniem ale i radością wchodzi do środka. Ja również Wsiadam i manewrując wyjeżdżam z parkingu.
Blondynka patrzy w moją stronę a ja dostrzegam uśmiech na jej twarzy.
Pobawimy się. Czemu by nie.
- Nowe perfumy?
- Czy ja wiem - odpowiadam skręcając w następną ulice. Kładę dłoń na jej kolanie.
Od razu wyczuwam różnice w jej oddechu. Jest na mnie tak podatna. Zaciskam palce, a po chwili moja ręka przesuwa się na jej udo.
Kobieta zagryza wargę co nie uchodzi mojej uwadze. Słodka jest. Przyspieszam i Wjeżdżam na moją parcele.
Parkuje przed głównym wejściem i idę otworzyć jej drzwi po czym podaje rękę. Idziemy do środka domu. Jak przypuszczam jest zaskoczona wyglądem. Zdejmuję z niej płaszcz.
- piękny dom.
- Dziękuję.
Odkładam ubranie i wracam do mojego gościa.
- Chcesz się czegoś napić? – oblizuję wargę.
- Tak, poproszę.
- A co być chciała?
- wino? - odwraca się w moją stronę.
- Białe? Czerwone? - unoszę brew i podchodzę do barku.
- czerwone.. - czuję na sobie jej intensywne spojrzenie.
Nie jestem pewien czy ona wie, co my będziemy dzisiaj robić. A będziemy robić dużo. Uśmiecham się pod nosem i wyciągam butelkę najlepszego wina w tym mieście. Sprowadzonego prosto z Werony. Ze szklanej witryny wyjmuję dwa kieliszki.
Prawdziwy kryształ brzdąka gdy naczynia odbijają się o siebie. Nalewam do nich alkoholu i podaje jeden kobiecie.
Poprawiam mankiet koszuli, którą nieco podwijam i wskazuję ręką na fotel. Siadam na sofie, przyglądając się długonogiej blondynce. Nie spuszczam z niej wzroku, biorąc łyk wina. Widzę, że jej ciało łaknie mojej uwagi.
- A więc Victoria – zaczynam przyciszonym tonem głosu. – nie zabrałem cię tu bez powodu. Mam nadzieję, że się tego domyślasz.
Kiwa głową patrząc na mnie uważnie.
- Tylko musisz wiedzieć, że to będzie seks według moich zasad.
Kieliszek prawie wypada jej z rąk a twarz uśmiecha się.
- I nie gwarantuję ci nic oprócz tego – dodaję chłodno.
- Oczywiście.
- Więc chodź - odstawiam kieliszek i wstaję.
Obejmuję blondynkę w talii, zmierzając z nią na górę. Idziemy po schodach, a następnie otwieram drzwi. Jest to jedna z sypialni poświęcona tylko do tego. Nie śpię tutaj. Nawet po seksie idę do swojego pokoju. Blondynka stoi przede mną. Obejmuję ją rękoma i składam pocałunki na jej szyi. Najpierw delikatne, a później są to ukąszenia miłości. Rozsuwam jej sukienkę jednym ruchem. Materiał opada na drewniane panele. Łapię nadgarstek dziewczyny i ciągnę ją na łóżko. Jej reakcja nie jest dla mnie zaskoczeniem. Nachylam się nad Vicky i wpijam w jej usta. Całuję bardzo brutalnie i namiętnie. Ręką przytrzymuję jej kark. Stara się oddawać pocałunki tak samo.
Biorę oddech i opuszczam dłonie na jej uda. Mocno je zaciskam, zostawiając czerwone ślady palców. Ciągnę zębami za wargę dziewczyny. Jej oddech bardzo przyśpiesza.
- To nam nie będzie potrzebne - wsuwam palce za jej majtki i ściągam je w dół. Lądują po drzwiami. - I to również - Rozpinam dziewczynie stanik. Taka moja na tą noc. Czego my nie wypróbowaliśmy. Wiem jedno. Rano nie będzie mogła chodzić.
~~~*~~~~
No, więc jak podoba się pierwszy rozdział?
Od razu mówię, że będą sceny łóżkowe, dość szeroko opisane. Więc...No, uprzedzam.
Mamy nadzieję, że zostawicie sporo komentarzy.
Super <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
Super :)
OdpowiedzUsuńExtra :-D
OdpowiedzUsuńsuper;)
OdpowiedzUsuńBędę się wierna czutelniczką czekam na next
OdpowiedzUsuńmasz juz nastepna wierna czytelniczke :)
OdpowiedzUsuńswietny
uwielbiam <3<3<3
OdpowiedzUsuńMam taka nadzieje ze bedzie ostry sex i mocne ruchanie i dobrze opisane sceny erotycznne i oczywiscie weny zycze
OdpowiedzUsuńCudo ♥♥♥
OdpowiedzUsuńBardzo fajne się zapowiada,już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów. :)
OdpowiedzUsuńStyles nie będzie z nim łatwo oj nie będzie, Dopóki się nie zakocha a nawet podejrzewam w kim ale nic nie mówie. To pewnie następne dwa inne światy. No cóż ale przeciwienistwa się przyciągają :D Jedno wielkie WoW :P Ej czemu przewałałyście w takim momęcie? No dobra wybaczam bo to jest wspaniałe :*** Pozdrawiam <33
OdpowiedzUsuńNext jak najszybciej ;*
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam.
OdpowiedzUsuńSwietny
OdpowiedzUsuńSuper;-)
OdpowiedzUsuńDalej!:) Majka
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Pytanie czytałaś trylogie pięćdziesiąt twarzy Greya ?
OdpowiedzUsuńJak widać;) poza tym mam bloga Fifty Shades of Tomlinson
UsuńSuper rozdział. Uwielbiam twoje blogi <3.
OdpowiedzUsuńOMG *-*
OdpowiedzUsuńZarąbisty <3