wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 8

Ściąga marynarkę i rozwiązuje swój krawat. Leżę na łóżku w samej bieliźnie, z rękoma przykutymi do ramy. Odchylam głowę do tyłu i łapie głęboki oddech. Chcę się obudzić. Tyle, że dobrze wiem iż to nie sen. To rzeczywistość. Zrobi co będzie chciał. Tak jak mówił. Jeszcze kilka godzin temu tak bardzo chciałam zobaczyć ten pokój a teraz chce się stąd wydostać. Jeśli on rzeczywiście ma takie upodobania, a jeszcze wszystkie te rzeczy które wypaplałam na bankiecie. Sama siebie skazałam na ten wieczór. Mogłabym iść teraz spać w tam tym pokoju, a leżę tu.
Harry rozpina koszulę. Wszystko robi strasznie powoli, co jest jeszcze większą katorgą bo wolałaby, aby to się skończyło.
Przecież ja nie mam pojęcia co on zamierza. Czuje strach w całym ciele i jeszcze te kajdanki..
- Lepiej będzie jak się rozluźnisz. Wtedy mniej boli.
- Mniej? - wyduszam z siebie próbując się jakoś obrócić. Przez ręce czuje się strasznie bezbronna.
- Tak. Odpręż się. - podchodzi do łóżka.
Gładzi rękoma moje uda.
Zginam kolana chcąc uciec od jego dotyku.
- Doigrałaś się. Chciałem poczekać, aż będziesz gotowa - pochyla się i całuje mój brzuch.
Moja klatka piersiowa porusza się z niebywałą szybkością a ja chaotycznie myślę jak mogę go powstrzymać. Co mam zrobić? Nie mam siły, aby go odsunąć.
Składa delikatne pocałunki. Dochodzi do brzegu majtek.
- Harry Przestań.. - kwilę.
- O boisz się? Doprawdy? – zsuwa moją bieliznę i rzuca na podłogę.
Czuję jego ciepły oddech na udach. Robię się cała czerwona i mocno zaciskam nogi.
Rozsuwa je jednym ruchem.
- Zamknij oczy i zaufaj. - gdzieś w tle słyszę muzykę. Spokojną melodię.
- Nie chcę tego.. - dosłownie szepczę.
- Chcesz - teraz czuję pocałunki w najwrażliwszym miejscu.
Znowu chce zsunąć uda on mi to uniemożliwia będąc pomiędzy nimi. To inne uczucie niż gdy robił to palcami. Czuję jego język, który muska moje wejście. To tak delikatne i prawie nie wyczuwalne dotknięcie.
Jednak ponownie uruchamia dziwne, znajome mi już uczucie. Czuję gorąco w całym ciele. Nie mogę myśleć. Moje nogi tańczą wzdłuż jego boków. Zagłębia we mnie i palce i język. To powolna tortura, która jest przyjemnością.
- Harry.. - dysze a nie mówię. Czuje upokorzenie przez to co ze mną robi.
- Boli?
- Nie - jęczę czując jego gorący oddech.
Dochodzę. Znów. Brunet wraca do moich ust i czuję swój smak. Jego dłonie błądzą po moim ciele. Masują uda, brzuch a teraz piersi.
Wzdycham w jego gorące wargi nie mogąc tego powstrzymać. Ogarnia mnie przyjemność. Nie myślę po prostu. Jestem na siebie zła. Resztkami silnej woli zaciskam usta i odwracam głowę w bok. Odsuwa się ode mnie i rozpina spodnie. Po chwili leżą one obok marynarki.
Teraz na nowo zaczynam czuć strach.
- Wiesz, że z tobą nie skończyłem.
- Nie rób tego..
- Prosiłem. Mówiłem. Nie słuchałaś.
Zaciskam mocno zęby żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.
- Oj mała - kładzie się na mnie, ale podtrzymuje rękoma.
- Nie wierzę że nie masz chętnych na moje miejsce..
- Ale ja chcę ciebie - całuje moją szyję.
- Przestań.. - staram się podciągnąć do góry.
- Nie - rozsuwa moje nogi. Dociska mnie do swojego ciała. - Doigrałaś się.
- Proszę cię nie..
- Nie wkurwiaj mnie teraz. Jak cię prosiłem to miałaś głęboko w dupie.
Nie odpowiadam ze strachu. Całuje mnie w usta, przez co nie widzę nic co robi tam na dole. Aż czuję ból na policzku, a potem słyszę trzask drzwi. Zaciskam mocno oczy by powstrzymać łzy spowodowane pieczeniem. Oddycham głęboko leżąc w takiej samej pozycji. Czyli jednak potrafi uderzyć. Wiem, że był zdenerwowany. Jego oczy. Ani trochę nie przypominały cudownej zieleni…
~Harry~
Zdenerwowała mnie swoim zachowaniem po południu. Miałem nadzieję, że przez całą noc przemyśli to wszystko.
Dopiero rano idę do niej. Śpi, więc ręce uwalniam i unoszę ciało dziewczyny. Przechodzę przez korytarz do jej pokoju, gdzie ją ubieram. Nie odzywam się słowem, chociaż się już obudziła.  Na policzku ma tylko końce moich palców. Również nie wypowiada ani słowa tylko bacznie obserwuje każdy mój ruch.
Zapinam jej koszulę i biorę za rękę. Schodzimy na dół. Sadzam brunetkę przy stole, podając pod jej nos śniadanie.
Opieram dłonie o kanty stołu i wpatruję się w nią.
- Zasady są w życiu ważne. Dzięki temu świat jest uporządkowany. Nie łam ich, bo wtedy ponosisz konsekwencje. A ja chcę abyś była moją księżniczką. Nie jak te pozostałe – prostuję się. – Zwłaszcza nie jak Elaine… - opuszczam kuchnię.
- Co jej zrobiłeś? – słyszę za sobą.
- Zraniłem ją wszystkim, ale ona zraniła najmocniej.
-Nie myślałeś że po prostu za dużo wymagasz? Nie wiem czy była tu z własnej woli czy nie, ale sam sprawiasz że na przykład ja nie mogę na ciebie patrzeć. Niedobrze mi się robi, ale ty chyba właśnie do tego dążysz. Zmuszasz mnie do bycia tu ale nie robisz nic żeby było lepiej i pomijam dla ciebie najważniejszą przyjemność czyli seks. Miałeś racje, ty po prostu uwielbiasz krzywdzić. - Widzę ją w drzwiach.
- Tak. Taki jestem. Nie cierpię, gdy ktoś mnie nie słucha. Nienawidzę gdy ktoś pyskuje. I nie wypuszczę cię stąd. A swojej natury ot tak nie zmienię. Więc jeśli będziesz się sprzeciwiać, to wiesz że będzie tak jak wczoraj. To nie działa tylko w jedną stronę. Jeśli nikt nie wymaga zmiany, to po co się trudzić prawda? – opieram się o stół w salonie. – A ona to inna historia. Nie miłości. Nie kochaliśmy się. Ja zabijam dużo ludzi. Tych co trzeba. Ale ona też zabiła…
- była w ciąży?
- Tak - odpowiadam. - Nie jestem osobą, która umiałaby wychować dziecko. Chciałem zagwarantować jej mieszkanie i wszystko co potrzebuje ona i dziecko. A Elaine je usunęła. Tak po prostu.
-Przykro mi - Słyszę że mówi szczerze.
- Dlatego jest jak jest. Chodź - ciągnę ją do kuchni.
Wyjmuję z lodówki lód i przykładam do jej policzka. Po chwili nie ma już żadnego śladu.
-Chyba miałeś racje co do mojego ojca..
Wzdycham. Dobra, trochę mi jej szkoda.
- Taki człowiek. Jak widzisz są różni ludzie.
- Są - kiwa głową.
- Chcesz iść na spacer? Jest ładna pogoda.
- Nie ma... jak chcesz.
- Najpierw skończ śniadanie.
- Nie mogę już.
Poddaję się. Ubiera trampki i wychodzimy. Brunetka od razu zakłada ręce na piersi idąc obok mnie. Obejmuję ją ręką. Nie wiem co z nią dzisiaj zrobić. Mam akcję z chłopakami. Dość ważną.
chloe wydaje się być zupełnie nieobecna
- O czym tak myślisz ?
- O niczym. To nie jest moja mocna strona.
- To czemu odpływasz ?
-Nie musiałeś mnie tam tak zostawiać.
- Musiałem. Może nie.
- Zdecydowanie nie.
- To bylem ten drugi ja. Idealnie rozumiem  Christiana.
- kogo? - marszczy brwi.
- A podobno czytałaś tę książkę.
- aaa. Nie czytałam. Słyszałam.
-  No właśnie.
- Czemu mi nie odpuścisz?
- Bo cię wybrałem.
- Ale ja nie chce.
- Masz rację. Muszę to zmienić.
- ojciec w życiu do mnie nawet chłopaka nie dopuszczał. nic. A ty mi tu z jakąś chora obsesją.
- Oj chodź. - ciągnę ją na watę cukrową.
Kto jej nie lubi.
Zabiera ode mnie jeden z patyczków i pakuje sobie lepiącą się słodkość do buzi.
Śmieję się. Jest cała brudna, ale wygląda uroczo.
- Nie jesteś za poważny na watę?
Wzruszam ramionami.
- Też muszę mieć jakąś rozrywkę w życiu.
- A nie jest ją ach, och mocniej?
-  To przyjemność, a nie rozrywka.
- To zboczenie.
- Wcale nie. Seks jest dla ludzi. Wytrzyj się - podaję jej chusteczkę.
- Dzięki.
- Proszę. - idziemy dalej.
Mijam paru znajomych i po dwóch godzinach wracamy do domu. Przebieram się w czarne rurki i zwykłą koszulkę. Broń wkładam za pasek. Przeczesując włosy, zbiegam po schodach.
Chloe siedzi na kanapie oglądając jakiś film.
- Masz ode mnie spokój jakieś cztery godziny. Zobaczymy się rano.
- Super.
- Wiem, że to radosna wiadomość.
- Bardzo.
- Tylko obiad zjedz.
- Tak proszę pana - przewraca oczami dalej oglądając.
- Nie przewracaj oczami Anastasio. I nie przygryzaj wargi.
- Nie mów tak do mnie Harry!
- Zamknij się – całuję ją w usta i biorę kluczyki.
Czekam na chłopaków.
~Chloe~
- Dupek, Gnojek, idiota.. - mówię gdy bruneta już nie ma.
Zostaję sama w domu. Siedzę i oglądam telewizję. Nie mam innego wyjścia.  Stąd nie wyjdę. Może, może warto byłoby przestać na to wszystko, ale przeraża mnie to co może mi zrobić. Tam było tak dużo tych …rzeczy. To dla niego może być zabawa. Boje się go a tak może wreszcie mu się znudze. To co robił było przyjemne... Tak, to było świetne, ale ja się boję. Nie jestem doświadczona w takich sprawach.
Nawet Lubię się z nim droczyć ale konsekwencje jakie mogę ponieść.. Wolę nie ryzykować. Zrezygnowana idę się wykąpać. Siedzę w wannie całe dwie godziny. Przez te wszystkie myśli nie umiem poradzić sobie z uczuciem na dole. To ciężkie.
Odchylam głowę do tyłu i zamykam oczy. Muszę pomyśleć. Ale właśnie to myślenie doprowadziło mnie do tego pieprzonego stanu. Zagryzam warge ściskając nogi.
To co on ze mną w ogóle wczoraj robił. Mimo, że się bałam, to ten dotyk..Sprawiał ogromną przyjemność.
Pomimo wstydu, pomimo że mnie widział i zmusił. O boziu.. Zsuwam się niżej do wody.
Czuję, że moje policzki płoną. Moja ręka gładzi udo.
-Ooo nie - cofam rękę. Nie zrobię tego.
Siłą wychodzę z wanny. Spokojnie Chloe. Jesteś Rozpalona. Owijam się ręcznikiem. Ale tu gorąco.. Wychodzę z zaparowanej łazienki. Wyciągam dres do spania.
Później udaję się na dół. Kręcę się po kuchni robiąc kolacje. Przebieram nogami jak tylko krojąc warzywa.
Czy ja jestem głupia?! Po posiłku czytam 50 twarzy Greya znalezione w regale na książki. Wiedziałam że znajdę tu tą książkę.
Ale to pogorszyło wszystko, gdy doszłam do pierwszego razuAny.
Zamykam tą pierdoloną książkę i odchylam głowę do tyłu sfrustrowana
Ciekawe co oni dzisiaj okradają.
-Nie interesuje mnie to. - stwierdzam na głos.
A cały czas o tym myślę.
Zamykam oczy i po chwili wstaje zdenerwowana zaczynając chodzić po salonie .
Dostane szału. Jak chomik w klatce.
- O Boże jak ja go nienawidzę...
No i jeszcze zaczynam do siebie mówić. Cudownie.
Biorę butelkę wody i idę na góry. Nie wiem jakim cudem ale spróbuję zasnąć.
Kładę się na łóżku. Jest naprawdę wygodne.
Może i lepiej ze Harrego nie ma? Jestem zdesperowana i jeszcze zrobiłabym coś głupiego.
Na przykład wskoczyła mu do łóżka. Nie, lepiej nie. Zamykam oczy i odplywam.

~*~~~~
TROCHĘ WIĘCEJ TYCH KOMENTARZY. NO PROSIMY :)
Zrobię szablon do Godfather, stworzę bloga i od razu podam link :)

22 komentarze:

  1. Wreszcie się doczekałam!<3 Rozdział zajebisty. Nic dodać nic ująć. Haha ja 50 twarzy Greya przeczytałam w jeden dzień. Kocham to. Jeej wreszcie następna scena w Czerwonym pokoju. I to nie przewaracaj oczami Anastazjo haha Hazz jest taki zajebisty. 50 twarzy Stylesa... Brzmi epicko! Szczerze to na początku nie wiedziałam że będzie to zwizane z Greyem. Cóż zajebistyy;* kochaaaam mocno. I mam nadzieje że następny będzie szybciej awww. Jaki zajebisty ten rozdział...Pozdrawiam //K. Styles

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha!Że Harry odpuści to się nie spodziewałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3
    ale się dzieje Hah :*
    zapraszam do mnie...
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Już myslalam, ze ja przepieprzy ! *-* mega rozdział i czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. jaaa cudowny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieje ze scenki +18 beda bardzie rozwiniete kocham 50 twqrzy greya

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny xx
    Kocham tego bloga xx

    OdpowiedzUsuń
  9. super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. juz myslalam ue ja zgwalci! super rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! Kocham tego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział ! Uwielbiam to ff

    OdpowiedzUsuń
  13. Suuuper czekam z niecierpliwością na nn:) /aga

    OdpowiedzUsuń
  14. zAJEFAJNE OLA ♥

    OdpowiedzUsuń