piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 10

~*~
Siedzę na dole i jem śniadanie przygotowane przez Emily. Usmażyła jajecznice i zaparzyła kawę. To miła kobieta w średnim wieku. Jest profesjonalistką w kuchni.
Słyszę kroki na schodach. Harry wchodzi do pomieszczenia ubrany w nowy garnitur ( lub też nie, ale tak wygląda). Nie widać po nim ani trochę tego co się stało przedwczoraj. Tak, przedwczoraj ponieważ następnego dnia po tej kłótni, nie widziałam go.
- Dzień dobry Emily – mówi uprzejmie. – Witaj Chloe – całuje mnie we włosy.
- witam Panie Styles - kobieta uśmiecha się do niego stawiając jego kubek na stole obok talerza.
Mężczyzna siada poprawiając marynarkę. Opiera nadgarstki o blat i patrzy  na mnie.
- Pojedziemy dzisiaj na próbę pokazu. Został on przełożony z pewnych przyczyn.
Kiwam głową nie chcąc się odzywać a tym bardziej sprzeczać.
- Wyspałaś się?
Tym razem przeczę ruchem głowy. Harry już nic nie mówi. Je śniadanie, tak jak ja. Oczy są zielone, ale po prostu smutne.  Nie mam pojęcia co jest tego powodem tym razem. Rzeczywiście po skończeniu jedzenia zabiera mnie do salonu gdzie ma odbyć się pokaz.
Stoi patrząc jak chodzę po wybiegu. Robię to pierwszy raz. Projektanci dają mi wskazówki. Są mili. A Harry nieobecny. Staram się po prostu ich słuchać, ale nie zależy mi na tym. Nie staram się zrobić dobrego wrażenia.
Przebierają mnie w następne stroje. Muszę to wszystko zapamiętać. Co, jak i po czym. Myślę, że dam radę to ogarnąć. Nie jest tak źle. Tam te modelki mają gorzej. Ciągle ktoś ich poucza, chociaż są doświadczone.
Do mnie się życzliwie każdy uśmiecha.  Ale jakoś mnie to nie dziwi. Boją się Harry’ego i chcą mu podlizać.
Gdy kończymy jest nieco po 14. Przebieram się w swoją sukienkę i wychodzimy. Bez słowa idziemy do samochodu. Harry jedzie prosto do domu. Znika w swoim gabinecie. Idę do salonu. Na jego laptopie jest włączone okienko a na nim mój ojciec. Słyszę jego rozmowę z Liamem.
- Przez to wreszcie nie musze jej utrzymywać i w ogóle nie zawraca mi dupy.
- No, a Styles się z nią użera. Aż dziwne, że dalej chce.
- widocznie podoba mu się co moja córeczka dla niego robi. Jest moją córką, ale gdyby nie to mówię ci.. - siadam z wrażenia. To co mówi jest obrzydliwe. Mój ojciec mówi o mnie takie rzeczy. A kiedyś mnie przytulał i kładł do snu.
- Tak ma marginesie to ona nic nie robi.
- To znaczy?
- Chyba znasz swoją córkę.
- Nie wdzięczna.. - podnoszę laptopa i rzucam nim o podłogę z całej siły. Zdenerwuje go. Jak nigdy wcześniej. Chodzę po salonie i strącam kryształ po krysztale. Węglem z kominka pisze po ścianie. Po czym rzucam nim w ogromny telewizor. Dlaczego go broniłam?
- Mogę wiedzieć co robisz? - Harry schodzi na dół i mi się przygląda. - Nie umiesz raz się nie kłócić?
- Z takim dupkiem jak ty się nie da.
- A co ja takiego znowu zrobiłem? - wzdycha. Zabiera mi węgiel z ręki i wrzuca do kominka. - Emily! Proszę posprzątaj.
- Jesteś chujem Harry. Pierdolonym kurwa mać chujem. Złamasem jakiego ten pierdolony świat nie widział.
- Bo nie chcę być samotny. pewnie dlatego. Trochę się zapędzasz. Masz jakieś powody?
- Zapędzam? Mam cię w dupie. Nienawidzę cie. - Biorę jego piętnastowieczną wazę i patrząc mu w oczy rzucam nią o ścianę tym obok niego.
- Skoczylas przedstawienie? Świetnie -sadza mnie na fotelu i kuca przede mną. - No więc co takiego cie zdenerwowało. Widzę, że z tobą gorzej niż ze mną.
- Jesteś chujem - mówię spokojniej.
- Nie przeklinaj. Dziewczyna jesteś.
- pierdole to kim jestem. Jak mam jebaną ochotę to kurwa mać przeklinam do chuja.
- To cię nie czyni fajną. Po prostu powiedz co się stało.
- Nic się nie stało. Mam cie dość. Właśnie - odpycham go zła i idę w kierunku drzwi które nie mam pojęcia dlaczego są otwarte. Wychodzę. Sama coś wymyśle.
Idzie za mną i zawraca.
- I myślisz, że tak sobie wyjdziesz? Nie. - zamyka drzwi i ciągnie do salonu. - Nie wiem po co mnie denerwujesz i niszczysz ładne rzeczy w tym domu. Nie widzę sensu twojego buntu, po tym jak możemy się dogadać.
-Nie dogadam się z Tobą. Nie ma mowy. - pluje mu w twarz.
- Pokrzycz sobie, pobij. A potem powiedz o co ci chodzi.
- Zostaw mnie! - krzyczę i biegnę na górę. Dlaczego on nie chce mi pomóc. Dlaczego teraz kiedy chce żeby mnie bolało on nic nie robi?!
Jest spokojny jak oaza normalnie. Idzie za mną. Słyszę powolne kroki. Łapie mnie w tali i tak trzyma.
- Oddychaj. Uspokój się.
- Puść mnie.
- Nie. Ochłoń.
Zginam nogę i piętą uderzam w jego krocze. W życiu nie byłam w takim stanie.
- Boże, okres masz czy jak - łapie moje włosy i ciągnie do mojego pokoju. Zamyka mnie tam. Chwilę później okna zamykają blokady i żaluzje antywłamaniowe.
To jakieś żarty. Szukam czegokolwiek. W dolnej szufladzie znajduje lusterko. Nie chodzi o to że ból mi pomaga, że się tnę jak potrzebujące uwagi nastolatki. Ja po prostu na to zasłużyłam. Wierzyłam ojcu, ufałam. Musze za to odpowiedzieć. Rozbijam szkło. Zdejmuje spodnie i wykonuje powolne cięcia na wewnętrznej stronie moich ud. Boli. Piecze, ale przecież tatuś zawsze powtarzał że jestem jego dzielną dziewczynką. Gdy kończę z jedną nogą to samo robię na drugiej. Wrzucam to wszystko pod łóżko i z lecącymi nieustannie łzami kładę się w koszulce i majtkach pod pościel. Pocieram nogami o siebie i mocno zagryzam wargę by stłumić szloch.
Cholernie mnie boli. Wiercę się. Drapię uda, ale to wszystko pogarsza. Cała ja to jeden wielki ból. Zawsze chciałam być odważna, ale chyba nie umiem. Mogę krzyczeć, a kto to usłyszy?
Chowam twarz w mokrej już poduszce ale chyba łzy się skończyły. Jest źle. Chaos wokół mnie. Próbuję oddychać, ale to znów spazmy.
~Harry~
Emily posprzątała już wszystko. Telewizor nie ucierpiał. A zresztą. Kupiłbym nowy. Nie oto chodzi.
Siedzę na fotelu,  przecierając twarz dłońmi. Czy ja mówię po chińsku? Tak źle i tak nie dobrze. Próbuję się dogadać. Wszystko i wszystkich ma w dupie. Nie dziwię się, że ojciec uważał ją za rozpieszczoną. Taka jest. Ja też popełniam błędy i to bardzo dużo. Dobrze o tym wiem. Próbuję się kontrolować, ale to nie jest łatwe gdy ktoś cię podjudza. Trzeba iść na kompromis, a najpierw musi się uspokoić.
Słyszę jak zegarek tyka, gdy do domu wchodzi Liam z Niallem. Znają hasła, wiec nie mają problemu z wejściem.
- dostawa dotarła - mówi Blondyn rozsiadając się w fotelu.
- Nie obchodzi mnie to.
- wszystko okay? - pyta Liam.
- Nie kurwa nie jest okay dobra?!
- Dobra - mówią obaj równocześnie.
Albo wyjdę z siebie albo wybuchnę. Nie mam tyle siły, aby ją pobić. Nie chcę tego robić. Na tej jednej mi zależy.
- przeniosłem ci raport. - dostaje papiery.
- Weź to ode mnie. Co mnie teraz obchodzi firma, gang czy cokolwiek. Nic! Jak nie chcecie pomoc, to wiecie gdzie wyjście.
- Ale o co chodzi? – pyta Niall.
- Ciągle o jedno.
Chłopaki jeszcze jakiś czas próbują ze mną porozmawiać ale nie bardzo im wychodzi.
- Zadzwońcie po jej ojca. Teraz. Niech powie komu córkę chciał sprzedać. Ma szczęście , że ją zabrałem.
- czekaj. Chcesz żeby jej ojciec powiedział to wszystko jej.?
- Tak. Przecież to on ją chciał sprzedać Jamesowi.
- Myślisz że trzeba jej to robić? - pyta Liam krzywiąc się.
- Nie może mnie o wszystko obwiniać
- Jak uważasz stary - Niall wszystko załatwia.
- Ty co byś zrobił?
- No ja bym wolał nie wiedzieć że mam ojca.. Chuja?
- Ta...Pogadam z nim. A jutro z nią.
- pogadasz? - Liam unosi brwi do góry.
- No przecież go nie Zabiję. Pobawię się.
- tobie poważnie zależy - śmieje się brunet.
- Tak. Zależy mi. Ona nie jest jak Elaine - Wzdycham.
Obaj wychodzą po godzinie a ja sprzątam po nich butelki.
Rankiem gotowy do pracy, idę do dziewczyny. Cicho wchodzę do jej pokoju. Śpi a policzki ma czerwone. Zaschnięte łzy. Kucam obok łóżka i Glaszczę jej policzek.
Brunetka marszczy brwi i budzi się pod moim dotykiem. Okrywa szczelniej kołdrę i patrzy na mnie.
Zabieram powoli rękę.
- Nie płacz. Proszę. Nie umiem...Spróbuję...przepraszam.
- To nie twoja wina.. Tym razem.
- Po twoim wybuchu wydaję mi się, że moja.
- Nie ważne - powoli i jakby ostrożnie siada.
- Boli cię coś?- marszczę brwi.
- Nie - odpowiada przeczesując palcami włosy.
- Jesteś głodna?
- Nie.
- Muszę iść do pracy. Wrócę i...nie zrób niczego głupiego.
Zaciskam palce na kluczykach.
- Nie mam zamiaru cię już prowokować. Sama sobie radzę.
- Z czym?
- Ogólnie - bierze oddech.
- Powiedz. Co się wczoraj stało?
- Idziesz do pracy - mówi prosząco.
- Powiedz mi.
- Nic.
- Byłaś w jakimś szale .
- Chyba tak..
- Nie chcę Cię już krzywdzić.
- Przecież nigdy nie chciałeś.
- A to robiłem.
- Tak..
Biorę jej twarz w dłonie. Patrzę w jej smutne oczy. Ta otwiera usta chcąc coś powiedzieć ale rezygnuje.
Patrzę na nią cały czas. Dlaczego ona mnie tak zmienia. Dlaczego chcę dobrze. Chcę, żeby miała najlepiej i wcale nie ciągnę jej do łóżka.
- Muszę do łazienki.. - Słyszę jej zachrypnięty od płaczu głos.
Całuję jej czoło i wychodzę. Jadę do pracy. Próbuję się skupić na swojej robocie. To wcale nie jest takie łatwe. Odchodzę od zmysłów co ona może tam robić. Wiem, że jest Emily. Musiała się czegoś wczoraj dowiedzieć. Nie byłaby taka...Nie bała się, że wpadnę w szał. Sam siebie zadziwiłem, kiedy tego nie zrobiłem. Udało mi się zapanować nad sobą po takiej awanturze. Dumę zostawmy na potem.
Mam nadzieję, że Chloe spróbuje chociaż trochę mnie zrozumieć. Teraz wiem, że chcę dla niej dobrze. Cały dzień mi się dłuży odpuszczam dzisiaj nawet temu gnojowi.
Chętnie coś bym mu zrobił. I niedługo nadejdzie taki dzień. Ja …jestem jaki jestem, ale swojego dziecka bym nie sprzedał. ANI NIE ZABIŁ.
Odsuwam się od biurka i wstaję. Podchodzę do wielkiego okna, po którym spływają krople deszczu. Pogoda jest okropna. Mam wrażenie że pokazuje to wszystko co się ostatnio dzieje. Sam mam wybuchnąć płaczem. Tak, ja.
Chciałbym wyrzucić z siebie wszystko co mnie męczy. A później przytulić małą brunetkę, która mnie nienawidzi. Wracam do domu nieco wcześniej niż zwykle. Mam dość tych wszystkich ludzi.
- Cześć Emily. Gdzie Chloe? – pytam stając w progu kuchni.
- Na górze proszę pana, cały dzień.
- Jadła?
- Ymm.. tak. Zaniosłam jej cieplej zupy.
- Dobrze, dziękuję - zdejmuję marynarkę i idę na górę.
Wchodzę do pokoju dziewczyny.
- Chodź tu - biorę ją na ręce.
Nic nie mówi tylko poprawia swoje dresy.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Wiesz pod jakim względem pytam - znoszę ją do salonu.
- Chyba nie do końca.
- Dlaczego?
- Po prostu. Musze zmienić pościel.
- Widziałem - odpowiadam sucho i kładę ją na kanapie.
- Mogę wrócić do pokoju? Proszę..
- Nie. Chcę z tobą porozmawiać.
- O czym?
- O wszystkim. - poprawiam się na fotelu. - Pójdźmy na kompromis.
Posyła mi pytające spojrzenie.
- Będę starał się kontrolować. Tak jak wczoraj. Ty też proszę panuj nad sobą, gdy już zobaczysz że ... coś się ze mną dzieje, zamknij się w pokoju.
-wyważasz drzwi Harry..
- Nie pamiętam co robię - chowam twarz w dłoniach. - Więc zadzwoń po Louisa. Proszę...Naprawdę nie chcę cię już skrzywdzić.
- więc mnie zostaw. Pozwól odejść.
- Nie. Potrzebuję cię.
Widzę że spuszcza wzrok i przenosi go na swoje dłonie.
- Potrzebuję - wypuszczam powietrze z ust.
- Mogę już iść?
Pokazuję ręką na schody. Niech idzie. Brunetka wstaje i znika na górze. Musi zmienić tą pościel skoro dostała miesiączkę.
Biorę telefon i dzwonię po Louisa.

~~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Będę kochana i dodam wam dzisiaj rozdział. Wyjeżdżam o 23 i zostaje mi tylko telefon. A nawet jak bede mieć komputer to taty i tam nie mam plików z opowiadaniami. WIĘC JAK WRÓCĘ TO MOŻE ZASKOCZYCIE NAS ILOŚCIĄ KOMENTARZY.

CO DO FIFTY SHADES OF WHITE..OTO ZWIASTUN.
I Z WASZYMI SIŁAMI OPOWIADANIE STWORZONE NA PODSTAWIE POMYSŁÓW JAKIE PODAWALIŚCIE. GODFATHER

16 komentarzy:

  1. Jeju świetny, w końcu nie chcę jej nic zrobić:) i na dodatek coś do niej czuje ahhh:) czekam z niecierpliwością na nn:) /aga
    P.S kiedy wracasz?

    OdpowiedzUsuń
  2. taaa okres, jasne.
    cudny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział <3
    Świetny :*
    Kofffam
    Zapraszam do mnie..
    http://punk-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://hellobaby-onedirection-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótko mówiąc:
    ZAJEBISTY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki zajebisty rozdział. Chloe nie rób tego bo aż mi się coś robi. Ojciec taki ughhh.. udusić chuja za przeproszeniem

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział mi się chyba najbardziej podoba. Wow, Harry nad sobą panował ;D Ale Harry, niestety to nie okres... Tak myślę xd Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. cudooo!!!! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAM BARDZO DAJ NEXT JAK NAJSZYBCIEJ

    OdpowiedzUsuń
  9. Suuper!!! Udanego wyjazdu~͵*

    OdpowiedzUsuń
  10. http://evilharrystyles.blogspot.com/?m=0 ZAPRASZAM !

    OdpowiedzUsuń